Jak i dlaczego warto adorować kobietę?
Jak i dlaczego warto adorować kobietę?
Należy zauważać w swojej drugiej połowie kobietę, której ciągle
wiele od świata (i od nas) się należy. Nie jest to trudne do
zrealizowania. Trzeba jej po prostu mówić, że ładnie wygląda, że znów
coś pysznego dla nas ugotowała, że fajnie, że na coś nam zwróciła
uwagę...Co jeszcze?
Filozofowie twierdzą, że świat zbudowany jest na walce
przeciwieństw. Darwin naucza, że w naturze trwa ciągła walka o
przetrwanie. Wojna, nieustanna wojna.
Czy i my powinniśmy jeszcze coś do tego dorzucić? Nie powinniśmy,
ale… Oprócz nieustannych konfliktów na większą i mniejszą skalę
wymyśliliśmy sobie jeszcze wojnę płci.
Ty też walczysz. Może tego sobie nie uświadamiasz, ale codziennie,
rozmawiając z żoną, przyjaciółką lub znajomą, znajdujesz się na linii
frontu. Czy i jak jesteś na to przygotowany?
Golono, strzyżono
Już nasz wieszcz wielki Adam Mickiewicz, admirator płci pięknej,
kochliwy nad wyraz (chociaż potem dosyć nieszczęśliwy w małżeństwie, ale
z zupełnie innych przyczyn), dostrzegał te zmagania. Napisał genialny
wiersz, zaliczany do tzw. żartobliwych. Jakże jest prawdziwy, głęboko
osadzony w realiach życia. I nie stracił nic ze swojej aktualności.
Kto ciekawy, niech sięgnie: "Golono, strzyżono" nazywa się utwór, a
traktuje o zwykłej sprzeczce małżeńskiej. I my toczymy takie głupawe
spory "o pietruszkę", czyli o drobiazgi – gdzie co leży, dlaczego znów
nie jest posprzątane, jak postawiłeś (-łaś) to krzesło, czy, jak w
wierszu - o słowo.
Czy właściwsze słowo to golono, czy strzyżono - sprzeczają się do
upadłego chłop i baba. Spór - jak to w życiu - pozostaje
nierozstrzygnięty, chociaż ciosy zadawane są celnie i boleśnie. Zawsze
będzie można go wznowić w tym samym miejscu, z nową zajadłością i
przekonaniem o swoich racjach.
My też lubimy w codziennych potyczkach być górą. Jak miło, jeśli to
twoje (tzn. moje!) jest na wierzchu. A jak cię to wścieka, gdy jednak
kobita stawia na swoim.
Nie odpoczniesz w pracy
A co ma powiedzieć facet, który oprócz tego, że otaczają go
koleżanki, ma jeszcze w pracy szefową? Ona z urzędu zawsze powinna mieć
rację, a to jest podwójnie nie do przyjęcia dla zdrowego faceta, za
którego każdy się z nas uważa. W pracy męskie ambicje wystawione są na
najcięższą próbę. Już tak zostaliśmy wychowani, że to my jesteśmy
ważniejsi, bardziej kompetentni, bardziej myślący, zaradni itp., itd.
"Nie będzie mi tu jakaś baba mówiła…" - to hasło zakodowane w nas
genetycznie.
No tak, świat idzie do przodu, a my pozostajemy ze swoimi lekko
trącącymi myszką przekonaniami daleko w tyle. Na szczęście na tyle
jesteśmy jednak chytrzy (patrz – zachowawczy), że w pracy siedzimy
cicho, nie wychylamy się z naszymi poglądami na temat roli płci.
Cierpimy w milczeniu, na rozmowy przyjdzie pora przy piwku z
kumplami. Lub w domu, gdzie naszemu rozgoryczeniu (a często i
wściekłości) można dać pełny upust. A fe, nieładnie, panowie... Ale
cóż, powiecie – to samo życie, w pełnej krasie i barwach wojny
przeciwieństw.
Kto lepszy, kto gorszy?
Feministki twierdzą, że kobieta - szefowa to dobre paneceum na
wybujałe męskie ego, że fakt, iż faceci muszą się jej podporządkować,
przyczynia się do powstania wyrwy w tzw. seksistowskim spojrzeniu na
temat tego, czy, jak i gdzie powinna pracować kobieta. I jako przykład
podają strukturę zajęć u ludów pierwotnych. Kobiety zajmują się tam
czynnościami wymagającymi dokładności, skrupulatności i pracowitości na
codzienną, olbrzymią skalę.
Mężczyźni zaś – wypełniają tylko zadania, które wymagają
sporadycznego, chociaż większego wysiłku. Kobiety u ludów pierwotnych
są rzekomo dzięki temu bardziej bystre, komunikatywne, umieją się
lepiej wysławiać i rozpoznawać emocje.
U nas było (a może i jest?) podobnie. Jak zauważył w końcu XIX wieku
nasz wielki przyrodnik i odkrywca Benedykt Dybowski, lekarze badający
chłopów lub robotników bardzo często mieli kłopoty z postawieniem
diagnozy. Facet po prostu nie umiał powiedzieć, co go boli. W takich
przypadkach bardzo często wzywano żonę delikwenta, bo ona lepiej niż
chłop wiedziała, co, kiedy i gdzie mu dolega. I cóż my na to, panowie?
Czy coś się zmieniło w tym względzie?
Chyba ciągle trzeba na to zwracać uwagę. A jeśli tak, to może – mniej na noże, a więcej "na wzajemne zaufanie"?
O co chodzi?
Faceci widzą całość obrazu, kobiety – jego szczegóły. My zauważamy,
że koleżanka z pracy dziś ładnie wyglądała. Koleżanki koleżanki – że
miała, owszem, ładną fryzurę, ale już pasemka to jej fryzjerka nie
najlepiej zrobiła. A do tej sukienki to przecież nie powinna była
włożyć tych jej kawaleryjskich kozaków...
To drobny przykład na inność świata kobiet i mężczyzn. W pewnym
aspekcie, dosyć niewielkim, chociaż ważnym dla oceny szczegółów. Bo
zauważmy, panowie, że nas, zwłaszcza w domu, wściekają drobiazgi. A może
ona widzi je zupełnie inaczej? Jeśli to sobie uzmysłowimy, jesteśmy
wygrani. Zrozumienie, a nie walka! Prof. Zbigniew Lew Starowicz radzi,
aby nie koncentrować się na walce płci, bo to bardziej wymyślony niż
prawdziwy problem. Należy natomiast zauważyć inność płci. I uszanować.
Nie przeciwnik, tylko inna
Nie chodzi więc o utrwalanie w mentalności podziału na tradycyjne
role, bo one się zmieniają wraz z otaczającym nas światem – zawody
uprawiane przez mężczyzn i kobiety stają się podobne, zajęcia domowe
coraz częściej dzielimy po równo.
Natomiast ciągle pozostaje inność, odmienność płci, a wraz z nią
odmienne postrzeganie świata, odmienne oczekiwania w stosunku do
partnera (lub partnerki) i odmienne potrzeby. Ważne są, podkreśla znany
seksuolog, zwłaszcza codzienne zachowania adoracyjne, a nie tylko tzw.
taniec godowy (wiemy, o co chodzi, panowie). Co to znaczy?
To, że należy zauważać w swojej drugiej połowie kobietę, której
ciągle wiele od świata (i od nas) się należy. Nie jest to trudne do
zrealizowania. Trzeba jej po prostu mówić, że ładnie wygląda, że znów
coś pysznego dla nas ugotowała, że fajnie, że na coś nam zwróciła
uwagę. Wyciągnąć ją do kina, teatru, na spacer, do znajomych. - I siebie
też – podkreśla Starowicz. – Bo przecież jeżeli tylko praca i dom,
można ze szczętem zgłupieć.
Ruszajmy więc do adoracji, panowie. I to każdego dnia! Opłaci się bardziej niż wojna.
Artykuł ukazał się w serwisie Facetpo40.pl
Facetpo40.pl – pierwszy serwis dla prawdziwych mężczyzn
Źródło:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz